Szukane:

Preparat drugiego obiegu, 1990 r.

9 kwietnia 2021 13:52

28.10.1990
GŁOS OPOZYCJI „VETO”

Preparat drugiego obiegu

W roku 1956 Tadeusz Podbielski nie był postacią jasną ideologicznie. Jego sukcesy uzdrowicielskie pozostawały wciąż niezrozumiałe dla oficjalnej administracji medycznej i … politycznej. Jawił się ludziom jako ktoś w połowie nawiedzony, a w połowie czarownik. Postać prawie metafizyczna, ignorowana lub wręcz znienawidzona przez lekarzy.

Trudno więc teraz dziwić się, że red. S. Grzędzielski, dziennika z ówczesnego „Głosu Wielkopolskiego”, zanim dotarł do domu Podbielskich w Międzyrzeczu; najpierw pojawił się u miejscowego sekretarza partii. – Jak … tu Was wygląda sytuacja gospodarcza towarzyszu? – padło pierwsze pytanie. Pytania następne dotyczyły szkół, sklepów, rolnictwa, wydajności z hektara, mleczności krów, kondycji ogólnej zwierząt, służby weterynaryjnej, aż wreszcie: …- towarzyszu sekretarzu, doszło do naszej redakcji – chrząkając nieporadnie, przystąpił Grzędzielski wreszcie do tematu, który go naprawdę interesował – że tu na naszym terenie – grasuje jakiś czarownik. Podbielski, czy jak mu tam …Twarz sekretarza stężała, w partyjnym oburzeniu. Dziennikarz nagle pożałował, że poruszył temat tabu. I wtedy….Panie!. – wrzasnął sekretarz. – To wcale nie czarownik! On mnie wyleczył ze wszystkich dolegliwości!

Temat ten jest już mocno ograny i liczy sobie tyle samo lat, ile historia komunizmu w Polsce, a poruszam go raz jeszcze tylko dlatego, że mimo ewidentnych potrzeb, w ciągu 45 lat, pomimo wielokrotnych starań, nikt kompetentny nie zdobył się na to, by sprawić aby lekarstwo spreparowane przez prywatnego Wytwórcę, doktora weterynarii Tadeusza Podbielskiego, znalazło się wreszcie w aptekach.

W trakcie różnego rodzaju zabiegów ze strony wynalazcy, tzw. oficjalne czynniki argumentowały, że treść preparatu, który proponuje doktor Podbielski, znajduje się przecież chociażby w Witaralu albo w związkach żelaza(np. Ascofer, Hemofer), które apteki sprzedają stosami.

Co najmniej zdziwienie budził we mnie niedawno fakt, kiedy to żona przyjaciela po czterech poronieniach, nie rokująca urodzenia dziecka, zdecydowała się na kurację preparatem doktora, na skutek czego stała wkrótce matką dwojga dzieci. To co ku powała przedtem w aptekach, nie pomagało. Kiedy zgłosiła się w jakiś czas później do lekarza z -wynikami badań laboratoryjnych, gdzie jak wół stało 3,5 miliona erytrocytów, otrzymała związki żelaza. Po każdej wizycie coraz silniejsze.

Po – dwóch miesiącach miała już 3,1 miliona erytrocytów. Zanosiło się na. niewątpliwą anemię. I znowu spróbowała, preparatu Podbielskiego. Po dwóch tygodniach poczuła się świetnie, a wynik bada nia był rewelacyjny – 4,5 miliona erytrocytów.
– No widzi pani, jak świetnie pomogły moje recepty! – zawołał- dumny z siebie lekarz faszerujący pacjentkę konwencjonalnymi lekami przez dwa miesiące.

Niech mu tam! Jak z tego widać mimo, że treść preparatu Podbielskiego znajduje się w Witaralu albo w związkach żelaza, niektóre organizmy ludzkie reagują akurat nie na to, co jest ogólnie dostępne.
Zaczęło się banalnie. W 1945 kapitana lekarza weterynarii Tadeusza Podbielskiego skierowano do Międzyrzecza na stanowisko powiatowego lekarza zwierząt. Już pierwsze wizytacje wiosek pokazały, z jak wielkimi kłopotami borykają się rolnicy. Otóż bydło nie chce jeść trawy, chudnie, traci mleko, w końcu choruje i pada. Podbielski próbuje różnych znanych sobie leków. Wszystko na nic. Pobiera próbki trawy i gleby, zawozi je do laboratorium. Badanie wykazuje istnienie różnych . związków chemicznych, ale brakuje miedzi, kobaltu i mang anu. Do swoich leków dodaje więc związki miedzi. Na nic. O kobalcie nie umie myśleć wszak w podręczniku farmakologii wyraźnie napisano, że kobalt to środek trujący i że stosuje go się w farbiarstwie. Zastosować coś ta kiego dla bydła? Przecież to samobójstwo! UB już i tak dreptało mu po piętach i pyta – co on tu robi, dlaczego krowy nadal chorują, dlaczego nie ma mleka. Podbielski ma więc szanse – zarobić na opinię wroga ludu. Jeżeli mu coś nie tak, wyjdzie i po jego lekach kilka krów padnie, to z pewnością zostanie aresztowany jako agent amerykańskiego imperiali zmu, który tępi socjalistyczne krowy.

Podbielski decyduje się więc na eksperyment na samym. sobie. Robi mieszankę z do datkiem kobaltu i wypija ją po kolacji. Przerażona małżonka nie wie, co robić, potem sama wypija drugą porcję.
O poranku budzą się oboje w wyjątkowo dobrych nastrojach. Oznacza to, że można za ryzykować również z krowami. Na wszelki wypadek wydaje lekarstwo bezpłatnie, aby później nie posądzono go, że nie dosyć że ukatrupił krowę to jeszcze wziął za to pieniądze?

Czas leci, krowy mają się z dnia na dzień coraz lepiej. Szybko wyszło na jaw że w rodzinach też ze zdrowiem niedobrze a już najgorzej wyglądają dzieci. Wzdęte brzuchy, obstrukcje, białaczki. Dzieci otrzymują więc „krowi preparat”, -który szybko poprawia zdrowie.

Wpada raz znajomy oficer, niosąc bliską śmierci wyżlicę i prosi o uśpienie suki, która na sutku miała guz, wielkości pięści. Zamiast uśpić, Podbielski daje jej miskę z z wodą, uzupełnioną swoim nowym lekiem. Po dwóch tygodniach suka już skacze, a guz zmniejszył się kilkakrotnie.

Któryś z pielęgniarzy wspomniał o swojej sąsiadce, którą właśnie odtransportowano ze szpitala do domu. Ma raka macicy z przerzutami. Przywieziono ją w zasadzie tylko po to, by nie umarła w szpitalu.

Psu pomogło – stwierdził pielęgniarz – więc może i jej się polepszy. Doktor przykazał więc córce chorej, aby dolewała matce lekarstwo do wody. Żyła już niedługo – przypomina sobie Tadeusz Podbielski. – siedemnaście lat.

W gabinecie doktora Podbielskiego leży na półce album, pełen makabrycznej wprost dokumentacji. Oglądam fotografię – przedstawiającą kogoś z nogą, jak gdyby z kaset video o „Zombi”. Kobieta żyje, ale noga….Tylko ciąć! Podobno, kiedy pacjentkę wniesiono do mieszkania doktora i odwinięto bandaże, trzeba było natychmiast otwierać wszystkie okna, bo opiekunowie łącznie z gospodarzem o mało nie udusili się z zaduchu.

Oglądam tę samą osobę na innej, fotografii, zrobionej w kilka miesięcy później. Nie! Cu du nie opowiem, palce zaznaczają się zaledwie śladowo, na poprzednim zdjęcie już ich nie było, ale noga jest i chodzić na niej można. Zagoiło się wszystko. Na specjalnej sesji naukowej pacjentka sama referowała swój przypadek.

Następne dwa zdjęcia. Dziewczynka 3-letnia z guzem mózgu. Operować? Lekarze nic dają żadnej gwarancji. Drugie zdjęcie pokazuje tę samą dziewczynę w stroju ślubnym. Podpis: „W dowód serdecznej wdzięczności za życie. To już 23 lata jak żyję dzięki Pańskiemu preparatowi. Słupca 1989”.

Dokumentacja lekarska i zdjęcia pokazują ludzi, którzy powinni umrzeć. Powinni, bo oficjalna medycyna nie była w stanie ich wy leczyć. Żyją można rzec – nieoficjalnie dzięki preparatowi doktora Podbielskiego.
Oglądam wpisy do księgi pamiątkowej:

„Panu doktorowi Tadeuszowi Podbielskiemu wdzięczny za trzyletnią życzliwą opiekę, 15.05.1974. Melchior Wańkowicz”. Prosił o dwa lata życia – wtrąca doktor. – Dostał trzy.

„Państwu Podbielskim z podziękowaniem za pomoc w utrzymywaniu mojego życia. 4.9.1984. Michał Żymierski marszałek Polski”

„Wyrazy wdzięczności 5.7.1984 – prezes Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z Hagi, Bohdan Winiarski”

Czytam list z kwietnia br. napisany przez lekarkę zatrudnioną w polskiej misji wśród trędowatych, w Indiach. Cytuję fragment: „Twarz pacjentki w czasie choroby wyglądała bardzo brzydko widziałam twarz starej zniszczonej kobiety. Tak zniekształciła ją choroba. Pacjentka, przestała w końcu brać leki, gdyż doszła do wniosku, że i tak nic jej nie pomoże. W tym beznadziejnym stanie zastosowałam Pański preparat. Po jakimś czasie nastąpiła niesamowita zamiana. Była to twarz nieprawdopodobnie młodej Hinduski”

Zdjęcia rodzinne stanowią kawałek historii Polski. Doktor ma 88 lat. Jest więc co wspominać. Ze Stefanem Wyszyńskim późniejszym prymasem Polski, chodzili w 1916 do jednej klasy w gimnazjum w Łomży. Trudno też zliczyć ludzi ze świecznika, którzy byli pacjentami doktora.

Po reportażu-telewizyjnym w 1985 do mieszkania Podbielskich zgłaszało się dziennie 3 tysiące osób. Wiele spośród nich przyjeżdżało „na wszelki wypadek”. Klękali na ulicy, błagali o przyjęcie. Rozchorowali się wtedy oboje. Nie wytrzymali naporu tłumów. Sława preparatów Podbielskiego rozpowszechniła się na całą Polskę. A państwowe laboratoria w dalszym ciągu nie kwapią się przebadać dokładnie leku. Przebadać i wrzucić na taśmę produkcyjną mimo, że na tej, produkcji można zrobić ogromny interes. Bez wydania grosza na reklamę.!

Ten dziwny, uparty konował, 1991 r.

9 kwietnia 2021 13:52

Nieznany Świat
8 06 1991
POCZET HEALERÓW POLSKICH
Ten dziwny, uparty konował

Anna Ostrzycka

Jest to historia człowieka, który czterdzieści ostatnich lat swojego życia poświęcił niesieniu pomocy ludziom chorym, na których oficjalna medycyna nierzadko położyła krzyżyk. To także opowieść o tym, jak wszechpotężna biurokracja, przywiązana do utartych schematów myślenia, potrafi niweczyć czyjś wieloletni trud i skazywać na środowiskowy ostracyzm.

Pisano o nim wielokrotnie – nic zawsze w sposób przemyślany i odpowiedzialny. Wydrukowany przed 25 laty w „Gazecie Zielono górskiej” artykuł „Kim jesteś, doktorze P.?”, którego autor nie dotrzymał słowa i ujawnił nazwisko oraz adres bohatera publikacji, spowodował, że dom dr Tadeusza Podbielskiego w Międzyrzeczu Wielkopolskim zaczęły ob legać tłumy. Ciężko chorzy ludzie stali pod drzwiami i oknami dzień i noc; błagając o po moc. Aplikowane przez dr Podbielskiego preparaty, zawierające mikroelementy przyniosły mu nie tylko rozgłos, ale również ściągnęły na głowę poważne kłopoty. Pewnego dnia – było to przed dwudziestu pięciu laty właśnie – w je go mieszkaniu zjawiła się milicyjna ekipa.

Zarekwirowano ponad tysiąc listów z podziękowaniami od chorych uraz gruby brulion dr Podbielskiego z jego osobistymi notatkami. Przez kilka miesięcy prokurator i funkcjonariusze MO wychodzili ze skóry, by w stosie korespondencji oraz innych zapiskach znaleźć dowód na to, że prowincjonalny lekarz weterynarii, pomagający bezinteresownie ludziom (pobierał opłatę tylko za preparat) zaszkodził swoim pacjentom, co umożliwiłoby postawie nie go przed sądem. Dowodów takich zabrakło. Mimo to prokurator sporządził akt oskarżenia, inicjując serię procesów przeciwko „znachorowi”, któremu zarzucił, że uprawia swoją działalność bez uprawnień przewidzianych ustawą o zawodzie lekarza. Na szczęście sądy okazały w tej sprawie znacznie więcej zdrowego rozsądku i zwykłej ludzkiej wrażliwości.
Zapadły orzeczenia uniewinniające oskarżonego i umarzające w stosunku do jego osoby postępowanie.

Jest w tym losie wiele ze zmagań, jakie stały się również udziałem profesora Tołpy, który poświęcił życie badaniom preparatu torfowe go. Ale prof. Tołpa bliski jest wygranej. Praw da, że gorzkiej, gdyż okupionej latami walki z cudzą zawiścią i urzędową bezdusznością, ale jednak wygranej. Doktorowi Podbielskiemu pozostaje da dziś przede wszystkim wdzięczność chorych uraz wsparcie takich, jak on, entuzjastów ze środowiska lekarskiego. Dla Ministerstwa Zdrowia, dla ekspertów z Komisji Leków pozostaje nadal tylko „sędziwym, upartym konowałem” – jak był ta uprzejmy określić jeden ? resortowych urzędników w prywatnej rozmowie z reporterem przed siedmiu laty. Tak traktowano przez długie lata i traktuje się nadal człowieka, który w 1977 r. na swoje preparaty z mikroelementami określane jako biogenny stymulator, otrzymał oficjalny patent i stosuje je do dziś z pożytkiem dla chorych.

Wielka przygoda dr Tadeusza Podbielskiego z mikroelementami, a później pasja jego życia, zaczęła się po drugiej wojnie światowej. Miał w tym czasie za sobą piękną kartę okupacyjną (działał w ruchu oporu, pomagał jeńcom w ucieczkach z obozów). W 1945 r. jako lekarza weterynarii od delegowano go na Ziemie Zachodnie, by zorganizował tam państwową służbę weterynaryjną. Powiat był rozległy, 70 km z północy na południe i 30 ze wschodu na zachód. Ściągała tu ludność z różnych stron Polski.

Zaobserwował wnet rzecz dziwną i niepokojącą zarazem: w niektórych wsiach bydło nie chciała jeść nawet pięknej trawy, zimą zaś, mimo że po uszy leżało w sianie, chudło i zdychało z głodu. Gdzie indziej za to pożerało nawet badyle i przegniłe szmaty. Wiele zwierząt padała, a stosowanie dostępnych środków nic dawało efektów. Ca gorsza chorowali też na tych terenach ludzie.

– Gnębiło mnie to – wspomni po latach. – Zastanawiałem się, jak temu zapobiec. I wówczas przyszło mi do głowy, że tutejszej glebie musi czegoś brakować.

W 1950 r., pobrał próbki gleby, trawy, siana i wody. Badania przeprowadzone w Instytucie Uprawy i Nawożenia w Poznaniu potwierdziły jego przypuszczenia.

W dostarczonych próbkach nie znaleziono kobaltu, brak było też innych potrzebnych pierwiastków.
Skłoniło to dr Podbielskiego do podawania bydłu preparatów miedziowych, jednak po prawa nie była zadowalająca. Wreszcie zdobył kobalt – uważany wówczas za środek toksyczny i nie stosowany w lecznictwie. Przygotowany roztwór sprawdził na sobie. Sekundowała mu w tym żona, wierna towarzyszka życia i pracy. Dawka była właściwa!

Zaczął wypróbowywać preparat na zwierzętach. I oto stał się „cud”. Konie i krowy, świnie i owce odzyskiwały apetyt, przybierały na wadze, w przypadku krów wydatnie poprawiła się ich mleczność.

Jednocześnie zaobserwował, że w zagrodach, gdzie chorowały zwierzęta, niedomagali też ludzie, dzieci były opóźnione w rozwoju. Skoro preparat pomagał zwierzętom, dlaczego nie miał pomóc człowiekowi?

Zadecydowały dwa przypadki, które pa mięta dokładnie do dziś. Pewnego dnia pojechał na wezwanie rolnika, którego krowa złamała nogę. Badając ją nie po raz pierwszy skonstatował, że zwierzę ma bardzo kruche kości – znaczy w organizmie brakuje wapna i fosforu. Po zrobieniu „opatrunku” zajrzał do mieszkania, gdzie zobaczył trzymiesięczne chore dziecko, ze zmarszczkami jak u starca, wycieńczone gorączką, wymiotujące. Jego matka uskarżała się od dawna na silne bóle głowy, występowały też zaparcia. Organizm był najwyraźniej zatruty, brakowało mu elementów niezbędnych do prawidłowej przemiany materii. Powiedział sobie: trudno ryzyk – fizyk i zaordynował mikroelementy TP- 1. Poprawa zdrowia u maleństwa i matki zaznaczyła się już po kilku dniach, a – co ważniejsze – okazała się trwała.
Potem leczył mikroelementami psa pewnego wojskowego, który przyprowadził do niego swą sukę z zamiarem jej uśpienia. Miała na sutku guz wielkości gęsiego jaja.

Podbielski zaproponował, by zaczekać ze śmiercionośnym zastrzykiem, dodawać natomiast wyżlicy do wody przez pewien czas dawkę preparatu z mikroelementami. Po tygodniu pies „ożył”, a guz wyraźnie zmalał. Pobrany wycinek wy kazał, że był to złośliwy nowotwór.

Właśnie wtedy sanitariusze namówili dr. Podbielskiego, by pojechał do ciężko chorej kobiety. Zapis w jej karcie szpitalnej brzmiał: „carcinoma corporis uteri” – rak macicy. Niewiasta nie podnosiła się już z łóżka, cier piała ostre bóle, głośno jęczała. Wcześniejsze naświetlania okazały się nieskuteczne. Głęboko poruszony nieszczęściem weterynarz, na mówił domowników, by w podawanej pacjent ce wodzie rozpuszczać pewną dawkę preparatu z mikroelementami. Już po trzech dniach przyjmowania TP-1 chora zaczęła sama wstawać, a bóle rychło ustąpiły. Żyła jeszcze – to wiadomość pewna, dokładnie sprawdzona – 17 lat, intensywnie przy tym zajmując się gospodarstwem.

Jako lekarz weterynarii nie miał prawa leczyć ludzi. Chciał więc sprawę skonfrontować z medycyną, zalegalizować swoją działalność. Miał nadzieję, że uda mu się dopiąć celu, gdyż nie czerpał z niej zysków. Pragnął jedynie, by to, do czego doszedł, służyło człowiekowi. Ale medycyna oficjalna nie kwapiła się z wyciągnięciem ku niemu ręki.

Nic wiedział, jak całą rzecz ruszyć z miejsca. Nawet jego przyjaciel – chirurg uznał sprawę za trudną. Pomógł jednak dotrzeć do Instytutu Onkologii w Warszawie.

– Tam odpowiedziano – wspomina dr Podbielski – że nie mogą sprawdzać na pacjentach środka, który nie został zbadany na myszkach, królikach itp. I na tym stanęło.

Potem pojawiła się realna szansa przełamania impulsu. Związane z nią nadzieje były tym większe, że przypadków powrotu do zdrowia – po stosowaniu preparatu z mikroelementami – było coraz więcej. Obserwacje dowodziły na przykład, iż ordynowane przez dr. Podbielskiego sole pierwiastków śladowych korzystnie wpływają na ogólną przemianę materii, okazują się pomocne przy niedokrwistości, schorzeniach przewodu pokarmowego i wielu innych dolegliwościach. W opracowaniu „Korzystne wyniki stosowania mikroelementów u zwierząt i ludzi” wyczerpująco udokumentował i przedstawił szesnaście takich przypadków. Oficjalna medycyna nadal jednak rygorystycznie broniła weterynarzowi wejścia na teren zawarowany jedynie dla niej.

I właśnie wtedy pojawił się wspomniany cień szansy. Ponieważ wszystkim zgłaszającym się doń chorym z nowotworami dr Podbielski – ordynując swoje preparaty bezwzględnie nakazywał równolegle leczenie w instytucie onkologii, niekiedy wręcz ich do tego zmuszając pod groźbą odmowy udostępnienia mikro elementów (wówczas już powstał drugi preparat TP-2, silniejszy i wzbogacony o kolejne składniki), kilka pacjentek z Gliwic, które wcześniej zawiesiły terapię w tamtejszym Instytucie Onkologii, pod wpływem „znachora” podjęło ją na nowo. Lekarze, do których się zgłosiły, nie potrafili ukryć zaskoczenia. Byli przekonani, że pacjentki te dawno nie żyją (ich teczki były odłożone na półkę). Kiedy zaś usłyszeli o zażywaniu mikroelementów dok tora z Międzyrzecza wystosowali do niego list zapraszający do współpracy. Podpisał go ówczesny dyrektor Oddziału Instytutu Onkologii w Gliwicach, dr J. S.

Niestety i tym razem skończyło się na niczym. Podbielskiego zapewniono wprawdzie o po parciu („Proszę nas, panie doktorze, nie przekonywać do pańskiej metody; my jesteśmy do niej przekonani na przykładzie naszych pacjentek”), jednak sprawa utknęła rychło w mar twym punkcie, gdyż uznano, że preparat trze ba najpierw gruntownie zbadać, a klinika miała trudności z otrzymaniem soli kobaltu, miedzi i żelaza w tzw. formie czystej. W końcu zaś okazało się, iż do przeprowadzenia badań brakuje odpowiednich warunków.

Podobnym fiaskiem skończyła się współpraca z Kliniką Endokrynologiczną Akademii Medycznej w Łodzi, gdzie wstępnie zgodzono się na eksperymenty, a później z nich zrezygnowano. Niemniej zdarzało się, że preparaty TP stosowano w klinikach.

Np. dyrektor szpitala w Wyrozębach – filii warszawskiego Instytutu Onkologii, gdzie umieszczano beznadziejnie chorych, tak pisał o tym 22 grudnia 19b6 r.: „Jednym z ważniejszych zagadnień w lecznictwie, jeszcze nie rozstrzygniętym, jest kwestia raka. Środki i zabiegi, jakimi w tych wypad kach medycyna dysponuje, są niedostateczne i zawodne, a często nawet niemożliwe do zastosowania. Nie wolno więc ustępować w poszukiwaniach ratunku dla nieszczęśliwych, opanowanych tą straszną chorobą. (…) W tej myśli, korzystając z dobrodziejstwa Pana Doktora Tadeusza Podbielskiego, który przedstawił mi lekarstwa jego pomysłu, po stanowiłem wykorzystać je dla swoich chorych rakowych, będących w stanie beznadziejnym. Ponieważ wspomniane preparaty mam dopiero miesiąc w toku badania, nic jeszcze pewnego nie mogę powiedzieć, jednak w dwóch przypadkach chorych rakowych po operacji żołądka i z guzem mózgu zaznaczyła się poprawa. Za to w dwóch wypadkach owrzodzenia żołądka u chorych z I 5-letnim cierpieniem stwierdziłem znakomitą popraw, graniczącą z wyzdrowieniem i to w bardzo krótkim czasie, ok. 3 tygodni. Badania (…) prowadzić będę nadal.”

Z listów do dr. Podbielskiego: „Otrzymałem w lipcu ub. r. komplet roztworów Pana Doktora od kolegi, z którym mieszkałem w jednym pokoju w sanatorium… Byłem bardzo poważnie chory na serce i ciśnienie tętnicze. Miałem dwa razy wylew krwi… Kilkakrotnie przeszedłem ataki serca, karetka pogotowia zabierała mnie do szpitala. Leżałem w sali reanimacyjnej. Od czasu, jak używam roztwory TP -1 i TP – 2 nic miałem ani jednego ataku serca, a ciśnienie utrzymuje się w normie.”

„Upłynęło już sporo czasu od chwili, kiedy byłam ze swoim mężem i kuzynem u Pana Doktora. Przyjmujemy preparat i są już duże postępy w naszym zdrowiu, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Pijemy również pokrzywę i słomę owsianą, które zawierają naturalny kobalt. Będąc u Pana Doktora i widząc jakie procesje chorych Pana nawiedzają, mieliśmy łzy w oczach. Jest Pan szlachetnym człowiekiem i czyni Pan tyle dobrego dla ludzi chorych, którzy potrzebują Pana pomocy” (korespondencja z Kanady).

Z uzasadnienia wyroku sądu wojewódzkiego w sprawie dr Tadeusza Podbielskiego, oskarżonego o stosowanie niedozwolonych praktyk paramedycznych wbrew ustawie o za wodzie lekarza – wyroku, mocą którego sąd ten oddalił rewizję prokuratora od wcześniejszego orzeczenia sądu powiatowego umarzającego postępowanie:

„W dobie, gdy nie ma jeszcze pewnych i skutecznych środków przeciwnowotworowych, a dany środek jeszcze nie zalegalizowany – pomaga, sąd wojewódzki nie dopatruje się winy oskarżonego, mimo braku uprawnień medycznych (…) Umarzając postępowanie sąd pierwszej instancji kierował się m.in. tym, że oskarżony działał bezinteresownie, nie żądając zapłaty za stosowane preparaty, a kierował się pobudkami humanitarnymi, wierząc, że stosowane przez niego leki przynoszą ludziom ulgę, na co miał dowody w postaci licznych listów z podziękowaniami od chorych. Rewizja prokuratora nietrafnie przywiązuje wielką wagę do znajdującego się w aktach opracowania., sporządzonego przez prof. dr med. Jasińskiego, który nie jest w stanie kategorycznie wypowiedzieć się ery stosowane przez oskarżonego pierwiastki śladowe w postaci kobaltu i innych mikroelementów wpływały szkodliwie na zdrowie człowieka. Takiego twierdzenia nie można oprzeć na opinii zespołowej, albowiem z dopisku pod nią wynika, że sprawa stosowania mikroelementów i ich wpływu na wzrost nowotworów jest otwarta i że istnieją podstawy do naukowego badania hipotez T. Podbielskiego. Jeżeli w tej sytuacji aplikowane chorym mikroelementy przynosiły im ulgę (vide zeznania świadków oraz liczne listy dziękczynne, a nawet wy stawiane przez lekarzy recepty na specyfiki produkowane przez oskarżonego) (…), jeśli leczenie tych chorych poparte było doświadczeniami na zwierzętach, to trudno przyjąć, aby w działaniu oskarżonego mieściła się taka doza społecznego niebezpieczeństwa, by wy magało to jego represjonowania.

Wychodzono ze skóry, by udowodnić, że prowincjonalny lekarz weterynarii może chorym tylko zaszkodzić, a nie pomóc.

Trudno także zgodzić się z twierdzeniami rewizji prokuratora, że wysoka szkodliwość czynu oskarżonego wynika z faktu, iż chorzy, stosując środki aplikowane przez T. Podbielskiego, unikali leczenia szpitalnego. Właściwością człowieka chorego (…), w dodatku chorego na raka, jest ochrona swojego zdrowia. wszelkimi środkami, jakie są mu dostępne. Skoro do oskarżonego zgłaszali się ludzie nieuleczalnie chorzy i uzyskiwali po stosowaniu jego środka choćby chwilową poprawę, to trudno ocenić postawę oskarżonego jako godną potępienia przez prawo karne. Zwłaszcza, jeśli zważy się, że oskarżony każdorazowo doradzał chorym korzystanie z leczenia uspołecznionej służby zdrowia, traktując ordynowane przez siebie środki jako czynnik pomocniczy. Nie czynił on też żadnych starań, by pozyskiwać chorych.
Nie jest jego winą podawanie sensacyjnych wiadomości w prasie zielonogórskiej i poznańskiej, co spowodowało olbrzymi napływ ludzi do oskarżonego , i to nie tylko nieuświadomionych, lecz także osób piastujących wysokie stanowiska naukowe, wojskowe i inne.”

Ten mądry i dalekowzroczny wyrok, kładący kres represjom, jakim usiłowano poddać dr Podbielskiego, zapadł w 1968 r.

Czym są zatem w istocie – spytajmy – mikroelementy dr. Podbielskiego?

Najprościej byłoby powiedzieć, że nie jest to lek, lecz właśnie biogenny stymulator, który wzmacnia obronność organizmu oraz działa hamująco w przypadku infekcji oraz chorób wirusowych (przy żółtaczce zakaźnej wszczepiennej na przykład kuracja trwa przeciętnie kilka tygodni, natomiast – jeśli łączy się to z podawaniem preparatów TP – okres jej można skrócić do 10-14 dni.)

Kiedy dr Podbielski zaczynał stosować swoje preparaty, obserwując jak dzieciom opóźnionym w rozwoju wyrzynały się zęby, cofała łamliwość kości i zaczynały one chodzić, na brał przekonania, że ma do czynienia z za mkniętym cyklem: gleba – pasza – bydło – pokarm – człowiek. Od tamtego momentu dzieli go dziś czterdzieści lat. Lat nadziei i wytężonej pracy, podczas których „uderzał” do licznych klinik i sław medycznych, zabiegając o podjęcie kompleksowych badań, które mogłyby potwierdzić skuteczność soli kobaltu. Proponował, by przeprowadzić je m.in. na terenach, gdzie występuje niedobór kobaltu, aby dodawać go do soli kuchennej, tak jak się to robi z jodem. Usłyszał, że badania nad jodem trwały 20 lat…
Ograniczone z natury rzeczy badania laboratoryjne podejmował na własny koszt.

Uzyskane wyniki wskazywały na wpływ śladowych ilości kobaltu na przedłużenie okresu przeżycia myszy obciążonych spontanicznymi nowo tworami. Myszy, którym podawano roztwór soli kobaltowej nie chudły i do końca życia wykazywały normalną ruchliwość. Inne eksperymenty wskazywały, że preparaty dr Pod bielskiego wyraźnie wpływają na procesy oksydo-redukcyjne, na pełniejsze ukrwienie i to „lepszą” krwią, dzięki czemu walka organizmu z drążącą go chorobą, staje się skuteczniej sza.

Na szczególną uwagę zasługują badania preparatów T. Podbielskiego podjęte przed laty w Zakładzie Fizjologii Człowieka Instytutu Nauk Biologicznych AWF w Warszawie. Podczas nich przeprowadzono doświadczenia na stu pięćdziesięciu myszach. Gryzonie, którym uprzednio podawano chlorek kobaltowy – po odizolowaniu w szczelnie zamkniętych klatkach żyły czternaście minut, podczas gdy pozostałe tylko dziewięć minut. Podobne do świadczenia przeprowadził dr Podbielski z doc. Stanisławem Grabcem, ówczesnym kierownikiem Pracowni Biochemii i Biofizyki Zakładu Parazytologii PAN. W ich trakcie myszy poddawano dla odmiany działaniu mikrofal a długości dziewięciu centymetrów z magnetronu. Okazało się, że myszy, którym uprzednio aplikowano kobalt, zdychały po kilkunastu sekundach, inne natomiast żyły dwu-, a nawet trzykrotnie krócej. Świadczyło to o wyraźnym wzmocnieniu odporności żywego organizmu po zażyciu kobaltu.

Krótko o samych preparatach TP-1 i TP-2, które wzięły swoją nazwę od inicjałów imienia i nazwiska ich twórcy. Oba podawane są w płynie, w odpowiednim rozcieńczeniu i określonych dawkach. Ponadto przy schorzeniach dermatologicznych stosuje się specjalną maść i mydełko, będące uzupełnieniem kuracji.
Preparaty płynne można podawać doustnie, a z TP-2 robić również okłady na bolesne miejsca, płukania (np. gardła), inhalacje, lewatywy, irygacje (przy chorobach kobiecych i bezpłodności). Można także stosować delikatne smarowanie, a właściwie masaż
„energetyzujący” opuszkami palców.

W początkach lat siedemdziesiątych Tadeusz Podbielski obronił na Wydziale Weterynaryjnym Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu pracę doktorską właśnie z mikroelementów. W niczym nie ułatwiło mu to jednak starań o wprowadzenie jego preparatów do arsenału środków współczesnej medycyny. Obecnie skończył 89 lat, co siłą rzeczy ogranicza jego aktywność. Nadal jednak na miarę swoich sił i możliwości stara się wyjść na przeciw potrzebom cierpiących.

Nie żyjący już profesor Julian Aleksandrowicz, z którym kilkakrotnie rozmawiałam, rezultaty badań dr. Podbielskiego cenił wysoko, czemu zresztą dawał również wyraz w pub licznych wypowiedziach. Uważał je za bardzo istotne z punktu widzenia medycyny ekologicznej, której poświęcił wiele prac. Zaś docent Stanisław Grabiec w wywiadzie zamieszczonym w „Ekspresie Reporterów” (tekst Krzysztofa W. Kasprzyka „Mikroelementy Podbielskiego”) zauważył:

„Ten jego pierwszy preparat, chlorek kobaltowy, działa równie dobrze jak enzym, który z kolei jest zawsze białkiem. Ponieważ jednak białko musi być ze swej natury olbrzymią cząsteczką, toteż ulega denaturacji, trudniej przenika (…). Podczas gdy malutka cząsteczka, jaką jest chlorek kobaltowy, przenika bardzo łatwo i nie tak łatwo ulega zniszczeniu. Zresztą stwierdziliśmy – badając rzecz bardzo nowoczesnymi metodami, nawet emisją fotonową – niezwykle silną aktywację oksydoredukcyjną. Bardzo silną.”

Dziwny i uparty weterynarz z Międzyrzecza Wielkopolskiego, jedna z najciekawszych i najbardziej znaczących postaci w historii polskiej medycyny naturalnej – rzece to bezsporna – pomaga ludziom. Świadczą o tym listy od pacjentów, powiadamiających go o poprawie stanu zdrowia, do których nierzadko załączone są wyniki badań klinicznych. Oczywiście nie znaczy to, że preparaty TP są „dobre na wszystka”. Nie znaleziono, jak dotąd, specyfiku, który stanowiłby panaceum na każdą chorobę. Z drugiej jednak strony faktem pozo staje, że TP-1 i TP-2 pomogły wielu cho rym. Dlatego żal, że okupiona ogromnym wysiłkiem walka o ich oficjalny, leczniczy certyfikat ciągle jeszcze nie dobiegła końca.

60 rocznica ślubu Państwa Podbielskich, 1993 r.

9 kwietnia 2021 13:52

KURIER MIĘDZYRZECKI
Luty 93

Państwu Zofii i Tadeuszowi Podbielskim z okazji wspaniałego jubileuszu 60 rocznicy ślubu, wiele zdrowia życzy

„Kurier Międzyrzecki”

60 lat temu, 25 lutego 1933 roku stanęli na ślubnym kobiercu
Zofia i Tadeusz Podbielscy. Z tej okazji wszystkiego najlepszego
i długich lat życia w szczęściu i zdrowiu życzy rodzina.

Jubileusz dr. Tadeusza Podbielskiego, 1983 r.

9 kwietnia 2021 13:51

1983.03.28
Jubileusz dr. Tadeusza Podbielskiego
GAZETA LUBUSKA

W ubiegłą sobotę, 26 marca, znany w kraju i za granicą, dr nauk wet. Tadeusz Podbielski z Międzyrzecza, ukończył 80 lat życia. Przedtem obchodził pięćdziesięciolecie po życia małżeńskiego, z dotrzymującą mu kroku, również w pracy naukowej, panią Zofią.

Piękny podarek w przed dzień ukończenia osiemdziesięciu lat życia zgotowało grono kolegów. przyjaciół i wychowanków, zrzeszonych w Lubuskim Oddziale Polskiego Towarzystwa Nauk -Weterynaryjnych W międzyrzeckim Zamku, w pięknej oprawie zabytków i dowodów Polsko ści tej ziemi, odbyło się po siedzenie naukowe Oddziału PTNW, a jego przebieg i wy głoszone referaty, były nie mal bez reszty poświęcone o sobie jubilata.
Referaty wygłosili:
– lek. wet. Adolf Januszewski z Pozna nia pt:: .,Radiestezja w weterynarii”.
– lek: wet. Roman Gąsiorowski – prezes Zarządu Oddziału Zrzeszenia Lekarzy i Techników Weterynarii w Gorzowie, pt ; .,80 lat dr, nauk weterynaryjnych Tadeusza Podbielskiego”,
– doc dr hab. Stanisława Grabca z Inst. Parazytologii PAN w Warszawie, przewodniczący Zarządu Oddziału PTNW dr Witold Schering pt.: „Wyniki nie których badań eksperymentalnych dr Tadeusza Podbielskiego,..

Były też dyplomy medale i słowa podzięki za współpracę, dobre kierowanie pierwszy mi krokami młodszych kolegów, w czasach, gdy był powiatowym lekarzem weterynarii w byłym powiecie Międzyrzecz. Wyświetlono także film, zrealizowany przez łódzką Wytwórnię Filmów oświatowych, o życiu i pracy zawodowej i twórczej dr T. Podbielskiego. Były także słowa uznania i zachęty do dalszej wytrwałej pracy społecznej, składane przez gospodarza miasta Międzyrzecza, bo wiem zarówno jubilat jak i jego żona czynnie uczestniczą w działalności społecznych organizacji pracujących na rzecz miasta.

Dr Tadeusz Podbielski powiedział na tej uroczystości: – Serdecznie Wam dziękuję za te iście synowskie gratulacje. Nie czuję się stary, nie dopalam życia na lenistwie, nie pędzę za zyskiem. W tej chwili jestem w kontakcie z naukowcami lotnictwa i naszym kosmonautą Mirosławem Hermaszewskim, bo pragnę stwierdzić wpływ chlorku kobaltowego na zdrowie i samopoczucie ludzi przebywających w kosmosie. Jestem też w kontakcie z naukowcami Polskiej Akademii Nauk. Chcę sprawdzić wpływ soli kobaltu na życie ryb. Już w maju zaczniemy je podawać w karmie dla ryb.

T. Podbielski mówił też o wielu przypadkach wzmocnienia organizmów ludzkich i przedłużaniu życia nieuleczalnie chorych, którym pomagał, podając im chlorek kobaltowy i mikroelementy. Mówił także – o swoich doświadczeniach z przekazywaniem cho rym bioprądów.

Eksperymenty, praktyka i teoria dr T. Podbielskiego nie doczekały się oficjalnego uznania w medycynie. Mimo to wszędzie tam, gdzie się po jawi otaczają go ludzie spragnieni pomocy w różnych dolegliwościach. Jego sukcesem jest to, że może im pomagać bez przeszkód. W pamiętnym czasie, gdy wytoczono mu sprawę za nielegalne leczenie bez uprawnień lekarza medycyny, nie stwierdzono, by komukolwiek swymi praktykami zaszkodził.

Dowody autentycznej po mocy chorym ludziom pokazano we wspomnianym już: filmie, który niebawem znajdzie się, po międzyrzeckiej premierze, na ekranach polskich kin.

H.S

M.R., Kwidzyn, 17 March 2021

19 marca 2021 13:10

My family has been using TP1 and TP2 microelements since the 1970s. First they went to Warsaw to buy them for my aunt, then to Międzyrzecz. There I had the opportunity to listen to Dr Podbielski’s lecture. TP1 and TP2 have been used in my family for a long time not only to treat cancer but to strengthen the body and to treat inflammation on the skin. Since the 1980s, they have been used mainly by my brother, who was diagnosed with early stage cancer in the area of the nose. He adds TP1 and TP2 to meals and tea. He has recently used it topically to treat dermatitis of Erysipelas origin. Naturally, he consults his family doctor about these diseases. Thank you for the opportunity to use these products. 

M.R., Kwidzyn, 17.03.2021

19 marca 2021 13:10

Z mikroelementów TP1 i TP2 moja rodzina korzysta od lat siedemdziesiątych.
Najpierw jeżdżono po nie do Warszawy dl potrzeb mojej Cioci, potem już do Międzyrzecza.
Tam miałem okazje wysłuchać osobiście wykładu dr Podbielskiego. TP1 i TP2 obecne w mojej rodzinie są dawna nie tylko do leczenia choroby nowotworowej ale do wzmacniania organizmu i stanów zapalnych na skórze.Od lat osiemdziesiątych głównym po wykryciu wczesnego stadium nowotworu w okolicach nosa jest mój brat. Używa TP1 i TP2 jako dodatek do obiadu, do herbaty.
Ostatnimi czasy do smarowania na zapalenie skóry pochodzenia od „Róży”. Naturalnie konsultantem tych chorób jest lekarz rodzinny. Dziękuje za możliwość korzystania z tych preparatów.

B.B., Sopot, 15 March 2021

19 marca 2021 12:43

The story of my father: at the age of 67 in 1981, he was diagnosed with a fist-sized pancreatic tumour, he could not take food, he would vomit anything, and he was referred for surgery. It was found that the tumour was inoperable and because it blocked the exit from the stomach, bypass anastomosis was performed to open the way to the intestines, which gave the possibility of nutrition; however, the prognosis of survival was 3 to 6 months. With such a prognosis, the family began to look for other methods, and so they found the methods and the TP1 and TP2 preparations of Dr Podbielski, and used them according to the recommendations. After 2 weeks, the body began to recover and within a few months my father fully recovered, the tumour was no longer palpable, and the digestive system functioned without complaints. My father took the recommended doses of the TP products as a preventive measure for the rest of his life, that is for 27 years, and he died at the age of 94. 

B.B., Sopot, 15.03.2021

19 marca 2021 12:43

Historia mego ojca; w wieku 67 lat w roku 1981 , stwierdzono u niego guza trzustki wielkości pięści, nie mógł przyjmować pokarmu wszystko zwracał/zakwalifikowano go do operacji, stwierdzono że guz jest nieoperacyjny a ponieważ blokował wyjście z żołądka wykonano zespolenie omijające aby otworzyć drogę do jelit co dawało możliwość odżywiania jednakże rokowanie przeżycia określono na 3 do 6 miesięcy . Wobec takich rokowań rodzina zaczęła poszukiwać innych metod i tak trafiono na metody i preparaty TP1 ,TP2 Dr Podbielskiego i zastosowano je w/g zaleceń już po 2 tygodniach organizm zaczął się odbudowywać iw ciągu paru miesięcy wrócił do pełnej kondycji guz przestał być wyczuwalny ,układ trawienny funkcjonował bez zastrzeżeń . Preparaty TP profilaktycznie w zalecanych dawkach ojciec stosował do końca życia tj przez 27 lat a zmarł w wieku 94 lat.

Lucyna Grocholska, Gothenburg, 13 March 2021

19 marca 2021 12:42

Hello there, my 64-year-old mum who has been suffering from multiple sclerosis for 24 years and who is in a wheelchair, has been taking the Microelements. She feels better after taking Doctor Podbielski’s products and the disease is not progressing so quickly. I also give the product to my 16-year-old daughter because she was diagnosed with type 1 diabetes six months ago, and her blood sugar levels are better after taking the doctor’s product. We are grateful that we can have the opportunity to use Dr Podbielski’s Microelements. Best regards from Sweden 🙂