Historia

Łukasz Osiński, Świdnica, 18.11.2020

Chciałbym opowiedzieć historię mojej Cioci, która zmarła 5 lat temu niedługo po swoich 60 urodzinach. Nie mała jeszcze trzydziestu lat, gdy okazało się, że ma guza piersi. Przeszła oszczędzającą operację polegającą na wyłuskaniu zmiany nowotworowej, ale szukała też sposobu na zapobiegnięcie nawrotom, czy zezłośliwieniu zmian. Dowiedziała się wówczas o mikroelementach dr Podbielskiego. Jak opowiadała później do stosowania mikroelementów przekonał ją “kaszak – taka grudka pod skórą wśród włosów”, który nie dawał się wycisnąć żadnymi sposobami. Po tygodniowej kuracji ów kaszak został jak gdyby wypchnięty na zewnątrz i dał się z łatwością usunąć. Ciocia piła mikroelementy, oklepywała ciało, a bywało, że robiła coś w rodzaju irygacji. Jednak nie przestrzegała zaleceń doktora i wciąż paliła papierosy. Po prawie piętnastu latach sprawa nowotworu wróciła. Okazało się, że ma bardzo agresywną postać raka piersi. Przeszła mastektomię, radioterapię i później brała jakieś tabletki. Wciąż stosowała mikroelementy. Po dziesięciu latach przy kolejnej wizycie kontrolnej Ciocia upomina się o receptę na owe tabletki, bo jej powiedziano, że już je będzie brała do końca życia. Lekarz ze zdziwieniem stwierdza, że stosuje się je maksymalnie do trzech lat. Według lekarzy Ciocia nie powinna żyć dłużej niż owe trzy lata, a przeżyła jeszcze ponad siedemnaście lat.
Przeczytaj więcej historii