Historia

Helena Wiercińska, Żukowo, 14.12.2020

Jest maj 1978 roku, mój syn Grzegorz (dziecko 4,5 roku) zachorował na przewlekłą mocznicę. Został uratowany, lekarze twierdzili 1/1000. Po powrocie ze szpitala szukałam pomocy. Moja sąsiadka powiedziała mi, że jest Pan, który może mi pomóc. Podała mi adres dr T. Podbielskiego, który miała od swojej rodziny ze Stanów Zjednoczonych. Napisałam do dr T. Podbielskiego, otrzymałam kartkę z informacją, którą przechowuję do dziś. Pojechałam z dzieckiem pociągiem. Około 9:00 przyjął nas w swoim domu dr T. Podbielski – była nas spora grupka (15-20 osób). Siedzieliśmy, a Pan Podbielski stał na środku, omawiał działanie Tp1 i Tp2. Przyniosłam do domu Tp1 i Tp2, podawałam synowi oprócz leków. Obecnie syn skończył 47 lat i nigdy nie miał powrotu choroby. Około 30 lat temu mój syn (ten sam) miał powiększone węzły chłonne (pień szyjny). Lekarz zastosował antybiotyk, ale to niewiele pomogło. Namówiłam syna na okłady Tp2 i po kilku dniach wyzdrowiał. Dotąd powrotu choroby nie było. Dwa lata temu, moja córka w wieku 42 lat urodziła dziecko (zdrowe), a na obu jajnikach miała raki złośliwe. Po obu operacjach wróciła do domu. Przeszła chemioterapię. Zastosowałam Tp1 i Tp2, na razie jej stan zdrowia pozwolą zająć się dzieckiem. Znajomym i potrzebującym pomocy podawała adres strony internetowej.
Przeczytaj więcej historii